Pocztówka zza dziury w płocie
czyli ekspaci, Maraci,
oraz Indie na co dzień.
Dziurę w płocie z blachy falistej znalazłam na trzeci dzień po przylocie do Pune. Jest spora.
Chłopaki z budowy przeciągają przez nią rowery. Przed dziurą jest przyjemny, ale mało egzotyczny zaułek przy którym stoi mój kompleks hotelowy,
nowe osiedle mieszkaniowe i dwie restauracje. Za dziurą jest plac budowy, świątynka i przejście na skróty. Na drugą, większą ulicę.
Przed dziurą jest jest ślicznie, wygodnie i amerykańsko. A właściwie kosmopolitańsko, bo akurat Amerykanów to w moim hotelu nie ma za dużo. Rozpoznaję ich na śniadaniu. To ci, co z ogromnego i niezwykle urozmaiconego bufetu wybierają pączki i kawę. Więcej tu Brytów i Niemców. Raz na jakis czas trafia się jakiś skośny, albo skośna. Koreańczyk, albo Japończyk. Raczej nie Chińczyk, bo chińskich kanałów w telewizji nie ma.
FULL STORY >>
3-1-2012